Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Odprawienie rytuału i uwolnienie Orfiliusza Bogastilla tchnęło nową nadzieję w serca trzech bohaterów. Mag, choć stanowczy i szorstki w obyciu, byłby wszak niezwykle potężnym sprzymierzeńcem w ich misji uzdrowienia starego lasu. Przekonanie czarodzieja do współpracy okazało się jednak nie lada trudnym zadaniem. Orfiliusz na początku w ogóle nie chciał słyszeć o pojednaniu jego wyższej osoby z wioskowym włóczęgą. Po namowach i długich argumentacjach o wspólnym celu, zgodził się pod warunkiem, że bohaterowie dowiedzą się wszystkiego o prawdziwych zamiarach Dziada i że ten ostatni, jeżeli mają współpracować, będzie na posyłkach maga. Cała trójka wróciła więc następnego dnia do zajazdu, obmyślając po drodze plan jak wykonać dwa zlecenia (dla Orfiliusza i dla Dziada) jednocześnie. Na miejscu, nie czekając, od razu udali się do starego guślarza, który, ku ich zaskoczeniu, rezydował w jednym z pokoi na piętrze karczmy. Bohaterowie postanowili, iż wcześniejsze doświadczenia z lokalnym znachorem oraz potencjalna możliwość dotarcia do informacji o matce Felixa, czynią z Dziada bardziej naturalnego sojusznika. Stąd też, w szczerej rozmowie objaśnili podejście i zamiary Orfiliusza, próbując jednocześnie cały czas dogadywać dwie strony. Jednakże guślarz, podobnie jak czarodziej, nie chciał zejść ze swojej pozycji i godził się na współpracę pod warunkiem, że to mag będzie wypełniał jego rozkazy. Swoje stanowisko argumentował twierdzeniem, że to Orfiliusz nie reagował na pojawienie się spaczenia w lesie, gdy ten widział co się dzieje, prowadząc swoje niecne eksperymenta w kręgu mocy … Przeczuwając pat sytuacji, bohaterowie poprosili Dziada aby wyjawił im swój plan, nie biorąc Orfiliusza w ogóle pod uwagę. Guślarz kazał im zatem czekać do południa, dnia następnego.
Otto i Felix postanowili nie marnować wieczora i dowiedzieć się czegoś więcej o nucących ich sprawach. Młody zwiadowca chcąc wypytać się czegoś o Anji przysiadł się do lokalnych strażników. Racząc ich alkoholem, próbował rozwiązać im języki. Plan nie do końca się udał. Wojacy twardo zachowywali trzeźwość umysłu ale w końcu, podpici opowiedzieli że Anja udała się na południe w kierunku Krugenheim. To byłby cenna informacja, tym bardziej że wyglądało na to, iż strażnicy nie kłamią. Felix natomiast chciał wywiedzieć się czegoś o tajemnym klanie, których członków spotkał kilka dni wcześniej, przesłuchując (hipnotyzując) niby niemą służkę. I tutaj plan nie do końca się powiódł. Młoda dziewczyna, będąca najprawdopodobniej szpiegiem grupy, nie dała się zwieść i całość skończyła się tylko dość drogim stosunkiem fizycznym. Co ciekawe, to służka podczas współżycia próbowała wydobyć informacje od Felixa na temat planów Dziada i Elfów. Na szczęście, równie bez skutecznie.
Na drugi dzień, Otto, Felix i Dymitri od rana czekali na szczegóły planu Dziada. Ich znudzenie przerwało nagle wejście do karczmy pięciu tajemniczych postaci. Cała załoga była zakapturzona ale ich szczególnie wysoki wzrost oraz wyjątkowo delikatne i powabne ruchy od razu zdradziły przyjaciołom, iż oto do gry dołączyli elfowie. Po krótkiej rozmowie z szynkarzem udali się na górę. Młodzi bohaterzy nie musieli czekać na oddzielne zaproszenie, gdyż udało im się podsłuchać rozmowę gości, którzy szukali właśnie starego guślarza. Bez zwłoki poszli więc na górę i dołączyli do tajnego spotkania. Na początku Dziad rozmawiał z przybyszami w nieznanym bohaterom języku. Zniecierpliwieni młodzieńcy wtrącili się jednak w końcu, sugerując że wszystkim im, ucieka czas. Elfy, na początku sceptyczne młodym ludziom, dały się ostatecznie przekonać o wartości grupy słysząc o dotychczasowych ich doświadczeniach i wiedzy o aktualnym stanie lasu. Kazały też lokalnemu znachorowi od tej chwili mówić prawdę. Okazało się, że to Dziad (padło jego imię – Imor) jest strażnikiem kręgu i to on (najprawdopodobniej) pozwolił Magowi eksplorować to miejsce. Orfiliusz, owszem badał krąg przez ponad dwa miesiące ale gdy tylko wyznawcy chaosu przybyli do lasu, skutecznie opanowali miejsce mocy. Ich przywódca musiał posiadać ogromną wiedzę, bo szybko splugawili krąg i spaczenie oraz chaos zaczęły przenikać do lasu. Przerażony mag widząc to zamknął się w wieży. W między czasie, być może próbował szukać ratunku na własną rękę, eksperymentując z nieznanymi mu wcześniej arkanami magii. Coś poszło jednak nie tak. Był jednak na tyle roztropny, że użył Podstawowego Urządzenia Ochronnego. Od tamtego czasu został „zamknięty w kuli”. Dopiero po miesiącu, Kolegium wysłało na poszukiwania Norrina, który przybył do zajazdu szukając wskazówek do dojścia i uwolnienia czarodzieja. Nie była to zatem w pełni wina Orfiliusza. Nie zrobił on jednak nic, poza ucieczką, aby poinformować odpowiednie osoby o tym co tam się dzieje. Pomijając szukanie winnych, Wszyscy zgromadzeni w pokoju zgadzali się co do jednego. Walka z chaosem będzie wymagać zaangażowania znacznie większej liczby ludzi. Co więcej, bohaterowie muszą poznać także bezpieczną drogę, którą wojsko niezauważenie dotarłoby do kręgu. Zadań tych nie trzeba było młodym poszukiwaczom powtarzać dwa razy. Stąd, od razu zabrali się do roboty. Postanowili razem jeszcze raz udać się do lasu i wykreślić odpowiednią ścieżkę. Opuszczając zajazd zaszli do strażnicy, gdzie Felix przekonał lokalnego sierżanta o potrzebie pomocy. Ten zgodził się zebrać tylu ludzi, ilu da radę lecz nie pozostawił drużynie zbyt dużego optymizmu. Późnym wieczorem, już po zmroku, bohaterowie ponownie dotarli do wieży maga. Na miejscu Felix długo próbował namówić Orfeliusza do ich planu i współdziałania. Niestety, młody guślarz kierowany szczerą potrzebą ratowania lasu, w swoim emocjonalnym uniesieniu, oprócz przekonywania i próśb, zaczął szantażować i grozić czarodziejowi. W konsekwencji zirytował tylko maga, który ostatecznie zezwolił na nocleg w wieży, jednak finalnie nie chciał mieć z grupą więcej do czynienia.
Nazajutrz poszukiwacze przygód bez słowa opuścili schronienie maga. Jako że w poprzedniej próbie dojścia do kręgu, drogą bezpośrednio na zachód, przyjaciele natknęli się tam na olbrzymiego strażnika, Otto postanowił poprowadzić drużynę do miejsca mocy idąc od północy. Drużyna wędrowała przez dwa kolejne dni, przeszukując dawno zapomniane ścieżki; i albo napotykali liczne grupy zwierzoludzi, albo na ich drodze stawała bulgocząca kolorowa rzeka błota (nie z tego wymiaru?), której nikt o zdrowych zmysłach by raczej nie sforsował. Dojście od północy byłoby zatem nie możliwe. Logicznym wyjściem wydawała się więc próba od południa. Wędrując kolejne dwa dni przez urwiska i zapomniane pola bitew, bohaterowie dotarli do wielkiej rozpadliny. Miejsce wyglądało na dogodne obozowisko. Jednakże nad ranem, wartujący Felix zbudził wszystkich alarmem o zbliżającej się bandzie zwierzoludzi. Była to siedmioosobowa grupa potężnych mutantów. Poszukiwacze przygód dzielnie stawili im opór lecz gdy doszło do zwarcia wręcz, ich siły zaczęły szybko słabnąć. Pomimo, iż Dymitr i Felix zdołali pokonać po jednym przeciwniku, ciężkie rany guślarza i rozpaczliwa obrona Otta powodowały, że ich sytuacja robiła się krytyczna. Na szczęście w ostatniej chwili na ratunek przybyła grupa elfów, których ciche i celne strzały skutecznie kładły kolejnych mutantów. Zakapturzeni przyjaciele wyprowadzili młodych z rozpadliny do pobliskiej jaskini, gdzie doczekali świtu. Pomimo odniesionych ran bohaterowie próbowali dokończyć jeszcze penetrację lasu. Szybko doszli do niewielkiego strumyka lecz zaraz za nim, ich oczom ukazał się znany im już gigantyczny strażnik. I ta droga była więc zablokowana. Otto poprowadził zatem drużynę z powrotem do pobojowiska skąd chciał sprawdzić jeszcze jedną, ledwo widoczną ścieżkę. Jak się później okazało doszli nią do ukrytego obozowiska elfów. Tam opowiedzieli o swoich poszukiwaniach. I choć na początku wydawało się, że wszystkie drogi prowadzące do kręgu są nie do przejścia, Otto spoglądając na mapę, którą kreślił precyzyjnie od kilku dni, spostrzegł jedną istotną rzecz. Wygląda na to, że strażnik gigant przemieszcza się z północny na południe wschodnią stroną kręgu albo -ten krąg w ogóle otacza… Jeśli tak, pozwoliło by to całej grupie wojska przejść bezpośrednio najkrótszą drogą od zajazdu na zachód. Uważać by trzeba było tylko, czy w danym momencie nie ma tam strażnika.
Plan wydaje się dobry i prosty. Teraz tylko trzeba zebrać liczną grupę ochotników…
Offline
Pięknie. Myślę, że wszystko ująłeś w opisie.
+25 PD.
Offline
Strony: 1