Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Nasi dzielni śmiałkowie powrócili do oberży, a karczmarz, ujrzawszy ich zaniedbane postacie, zaniemówił. Wyglądali jakby przeszli przez bramy śmierci. Jak się okazało, krótki spacer przekształcił się w tygodniowy narkotyczny trip w towarzystwie driad i leśnych istot. Upływem czasu zaskoczony był karczmarz, zdziwieni byli bohaterowie, którzy dopiero to odczuli, jedynie dziad siedzący przy stole pijący jabcoka nie wydawał się zdziwiony. Pytając o podróż, odpowiadał enigmatycznie, nie udzielając konkretów. Był to typ kompletnie
tajemniczy i nieprzydatny.
Po powrocie z podróży nasi śmiałkowie uregulowali rachunki za pokoje i konie, po czym udali się na zasłużony odpoczynek. Następnego dnia, o świcie, ruszyli w nowym kierunku, kierując się ku magicznemu kręgowi wskazanemu przez dziada, gdzie rósł czarci piołun. Planowana podróż miała trwać trzy dni, więc zaopatrzyli się w odpowiednie zapasy. Pierwszego dnia postanowili przenocować w wieży maga, która już była im znana. Starali się uprzątnąć jej podłogę, choć nie obyło się bez przypadkowego uruchomienia jednej z pułapek. Na szczęście uniknęli ofiar. Noc minęła spokojnie, a bohaterowie ruszyli następnego dnia.
Na samym początku swojej podróży zauważyli czerwoną łune w pewnym miejscu i postanowili ominąć ją, przedłużając trasę. Po drodze spotykali coraz więcej niezwykłych zjawisk rozsianych po lesie. Z każdym kolejnym natrafieniem taktycznie przyspieszali kroku. Ostatecznie dotarli do ogromnej, zwisającej skały z wyrytą gwiazdą chaosu, która pełniła rolę punktu orientacyjnego. Tam postanowili przenocować, a noc minęła spokojnie, choć atmosfera była niepokojąca, a widoczność magicznie zakłócona.
Podczas dalszej wędrówki puszcza coraz bardziej przekształcała się w surrealistyczny krajobraz a bohaterowie zostali zaatakowani przez patrol goblinów na wilkach. Po pokonaniu jednego z nich reszta zawróciła, pozwalając drużynie kontynuować podróż do zdeformowanego jeziora zamienionego w bagno przez mroczne siły chaosu. W trakcie dalszej wędrówki zauważyli coraz więcej mutacji, a las stopniowo tracił swoją naturalną formę. Kolorowe liście, kamienie z oczami, drzewa porośnięte kryształami sprawiały, że bohaterowie zaczęli zastanawiać się nad wpływem magicznych sił, choć czas płynął normalnie.
W dalszym ciągu podróży, w głąb lasu, który przestał już w ogóle przypominać tradycyjny las, czekała ich potyczka z mutantami. Norin doznał poważnych obrażeń, ale udało im się odeprzeć zagrożenie. W dalszej podróży, bohaterowie zbliżali się do kamiennego kręgu, ale pojawiła się duża przeszkoda. Czterometrowe humanoidalne monstrum, więc tym razem zdecydowali się na ucieczkę.
Po powrocie do karczmy bohaterów przywitał dziad, który w sposób enigmatyczny i nie zrozumiały oferował uzdrowienie lasu. Podarował on naszym towarzyszom, czarcią purchawę pomimo wcześniejszych deklaracji, że takiej nie posiada. Gdy wszystkie niezbędne składniki do rytuału zostały zebrane, śmiałkowie wrócili do wieży czarodzieja, gdzie przeprowadzili rytuał i uwolnili złotego maga. Ten mędrzec okazał się być uczonym, praworządnym i stanowczym bucem. Zaraz po żołniersku zarządał żebyśmy stoczyli walkę z siłami chaosu, używając ognia jako środka oczyszczającego w spaczonej części lasu. Teraz bohaterowie stoją przed wyborem: czy mierzyć się z siłami chaosu pod przewodnictwem starego guślarza, czy złotego maga? Czy może zignorować leśne zagrożenie, skoro pierwotnie mieli tu spędzić jedynie kilka dni?
Offline
Opis w miarę OK, jednak wymaga uzupełnienia.
Gdy bohaterowie wrócili ze "spaceru po lesie" byli bardzo zdziwieni, bo tak sobie "spacerowali" tydzień. Podczas ich nieobecności strażnicy dróg napotkali gobliny na wilkach, które zapuściły się aż na drogę.
Po rozmowie z Dziadem, który rzeczywiście enigmatycznie zapytał jak tam przechadzka, bohaterowie dowiedzieli się, że Czarcia Purchawa rośnie w Kręgu Mocy. Następnie dokładnie poinstruował bohaterów jak tam się dostać.
Podczas podróży w kierunku Kręgu las rzeczywiście zmieniał się w coś strasznego i nienaturalnego. Do tego im głębiej wchodzili w las, zaczęli spotykać wrogo nastawione do nich istoty - gobliński zwiad, banda mutantów, wielki silny mutant. I to ten ostatni uniemożliwił im dotarcie do Kręgu. Co ciekawe nie zaatakował bohaterów, a pokazał swoją siłę (łamiąc drzewo) i szybkość - rzucił się w pościg za bohaterami ale gonił ich tylko kilkanaście metrów.
Dziad w karczmie dał bohaterom Czarcią Purchawę i zaproponował współpracę. Coś w rodzaju połączenia sił aby pozbyć się zła z lasu. Aby to osiągnąć najpierw trzeba pozbyć się mutantów z Kręgu Mocy. Dał im kilka dni do namysłu.
Orfiliusz Bogastill bo tak nazywa się Mag Kolegium Złota, rzeczywiście okazał się nadętym bucem. Mimo wszystko zaproponował bohaterom połączenie sił w celu pozbycia się mutantów z Kręgu Mocy. W zamian jak to sam ujął Złota nie poszczędzi.
+15 PD.
Offline
Strony: 1