Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
W lekkim skrócie :
Po heroicznym odwrocie z Nagenhof nasza wesoła kompania udała się w stronę widocznej w oddali leśnej przecinki w celu zmylenia ew. prześladowców i oszczędzenia czasu podróży za pomocą skrótu na przełaj. Po dotarciu w jej pobliże zdecydowaliśmy się na wysłanie Ottona celem przyjęcia hołdu od pracujących tam karłów i zasięgnięciu u nich informacji na temat czekających na nas atrakcji przy przejściu przez las. O ile głupie skrzaty hołdu Ottonowi nie złożyły to jednak powiedziały conieco będąc pod wrażeniem jego elokwencji i czosnkowego oddechu. Zdradziły nam lokalizację domu myśliwego oraz węglarza , którzy to powinni mieć znacząco większą wiedzę na interesujące nas zagadnienia. Ponieważ myśliwy wydał nam się podejrzanym elementem, który może zadawać za dużo pytań i dodatkowo posiadać broń strzelecką , wybraliśmy wizytę w chacie węglarza.
Ów zacny starzec w bardzo bezpośredni sposób kazał nam wypierdalać i nie wracać co w żaden sposób nie zmieniło naszego stanu wiedzy. Pożegnaliśmy serdecznie staruszka i z braku laku a właściwie to innych opcji zdaliśmy się na nasze doświadczenie z życia w lesie i pokierowaliśmy się sami na zachód. Po drodze poza dręczeniem , żeńskiej części drużyny oraz polowaniem i poszukiwaniem ziół spotkaliśmy wioskę wesołych zielonych ludzików, które w ramach uroczystego przywitania poczęstowały nas pożywnymi grzybami w proszku. Ponieważ nasze organizmy nie były przyzwyczajone do tych grzybów a częstujących było dość sporo, byliśmy zmuszeni do wykonania odwróconej ofensywy i szybkiego pożegnania naszych gospodarzy. Po tylu atrakcjach w tak krótkim czasie z zadowoleniem przycupnęlliśmy przy napotkanym miejscu mocy ( kaplicy ) , gdzie stwierdziliśmy fakt niedawnego składania ofiar z ziół. Ponieważ zioła wydały mi się znajome, postanowiłem przyjrzeć się bliżej duchowej stronie tego miejsca. Tradycyjnie był to błąd . Byłem świadkiem strasznych wizji dotyczących mojej matki, więzionej i gnębionej przez jakieś mroczne siły. Wywarło to na minie dość piorunujące wrażenie jednak nie na tyle duże, żeby nie spróbować ponownego wglądu. Tym razem udało mi się elegancko i klasycznie przegiąć i ściągnąć na siebie uwagę jakiegoś potężnego bytu. Tylko interwencja reszty drużyny uratowała ów byt od anihilacji a mój odbyt od podążenia śladami pęcharza i złapania niekontrolowanego luzu pod wpływem emocji .
Dojście do siebie zajeło mi dość dużo czasu , który przeznaczyliśmy na dalszą podróż. Jej efektem było odkrycie resztek warowni a raczej wieży po nie pozostałej. Niestety ponieważ jesteśmy biedni to zawsze mamy wiatr w oczy i zamiast upragnionego odpoczynku pod dachem byliśmy zmuszeni do stoczenia walki z mutantem który rościł sobie prawa do ów miejsca. Wspólnymi siłami udało nam się zdekapitować tego drania , choć walka była ciężka. Radość plądrowania niestety nie trwała długo . W wyniku nieprzestrzegania przepisów bhp oraz nieumiarkowania w jedzeniu i piciu , pod Ottonem załamał się sufit prowadzący do dawno zapomnianego lochu. Loch jak to loch pełno cel , sala tortur i ukryte przejście poza warownię, ogolnie nie było by tam nic godnego wspomnienia gdyby nie to, że wpadając tam, wzbudziliśmy jego nieumarłych strażników
. Na szczęście było ciemno i Otton pomylił atak szkieletów ze zwykłą sobotnią wiejską bijatyką dzięki czemu poradził sobie z większością bez większych problemów zanim zauważył z kim walczy i prawie popadł w katatonię . U mnie było dokładnie odwrotnie i udało mi sie załapać na koniec walki
. Po walce udało się znaleźć troszkę sprzętu i conieco złota. Zauważyliśmy także, że pokonany mutant był zasadniczo lepiej ubrany od nas co pozwalało domniemywać, że był kimś na poziomie przed ucieczką w las. Po tych walkach złapaliśmy wiatr w żagle i dość prędko znależliśmy się na drodze do naszego celu podróży . Niestety pech nas nie raczył opuścić i zostaliśmy podstępnie zaatakowani przez najemnego rycerza, który to najpierw teoretycznie ogłuszył naszą ciurę obozową a potem zamierzał zakończyć naszą egzystencję, coby zasadniczo pewnie by mu się udało gdyby nie to, że teoria nie pokryła się z praktyka i niedoogłuszona Ania zatłukła gada kamieniem. Po krwawym uratowaniu nam życia, dostała delirium i zaczeła uciekać przed wyimaginowanymi armiami zbrodniarzy ciągnących na nas, jednocześnie grożąc nam, że w przypadku zaboru mienia innego niż miecz, kasa i koń u bitego rycerza przestanie nas lubić
. Ponieważ jesteśmy dobrze wychowaniu byliśmy zmuszeni ustąpić i udać się w miejsce obozowania gdzie zakończyliśmy sesję.
Offline
Opis jest zrobiony w ciekawy i niekonwencjonalny sposób. Niestety wymaga uzupełnienia.
1. Węglarz nie kazał wam iść sobie, tylko zapytany o Durben pokazał na zachód i powiedział, że tam jest wioska. Zrobił to w sposób stanowczy bo bał się obcego (Otta).
2. Po drodze spotkaliście dziką zwierzynę. Jelenia, który wam uciekł oraz łosia, który przyszedł do was w nocy, obudził wszystkich, podjadł sobie trochę zielska przy waszych torbach i jak gdyby nigdy nic poszedł sobie w ciemność. Felix spojrzał na niego wiedźmim wzrokiem i ujrzał piękną i dostojną aurę dzikiego zwierzęcia – czystą dzikość natury.
3. Wizje jakie miał Felix w Kręgu Mocy były dwie. Pierwsza była następująca:
„Pomiędzy kamieniami znajduje się zamarznięta sadzawka. Po jej powierzchni sunie na łyżwach mała baletnica ze skrzydełkami jak u motyla. Wokół stoją cztery równo ociosane, niemalże granitowe bloki, na których znajdują się jakieś świecące na niebiesko symbole. Na każdym jest inny. Za kamieniami stoją wielkie drzewa, które na pniach mają oblicza. Początkowo przyglądają się swoimi zielonymi oczami na baletnicę, jednak po chwili jakby dostrzegają Ciebie. Wszystko nagle zmienia się. Kamienie, w jednej chwili jakby ożyły i powykręcały się. Pokazały się na nich jakieś dziwne symbole. Drzewa rosnące na nimi również powykręcały się a ich oblicza przyjęły ludzkie twarze wykrzywione w grymasach potwornego bólu. Dopiero teraz dostrzegasz, że mała baletnica ma twarz twojej zaginionej matki. Wasz wzrok spotyka się na chwilę a w głowie brzmi ci jedno zdanie: Synu, ocal mnie, błagam ocal…”
Druga była następująca:
„Ktoś albo coś przysłaniało Ci widok na sadzawkę. Mimo wszystko dostrzegłeś baletniceę o twarzy Twojej matki, która leżała na lodzie, jakby przykuta do jego powierzchni. Jakaś istota zamachnęła się batem, jednak nie widziałeś czy wróżka była maltretowana. To coś, co przysłaniało Ci widok okazało się jakąś dziwną i przerażającą istotą. Całe jej ciało pokryte było drobnymi kolcami. Złapała Cię za głowę i wtedy doświadczyłeś przerażającej wizji mordu, rzeźi, cierpienia i zatracenia niewinnych ludzi. Jakieś istoty z wyjątkową lubością czyniły czyste zło.” I wtedy ocknąłeś się dzięki Otto. To był ciężki cios dla psychiki Felixa.
Za opis dostajesz 15 PD.
Offline
trzymający w napięciu opis Naszych przygód ale z tym oddechem czosnkowym to już trochę przesada...
Babcia zawsze powtarzała mi, że odrobina czosnku wieczorem odgoni złe duchy, które moi koledzy mogą niepatrzenie non stop przyzywać...
Offline
Strony: 1